czwartek, 26 listopada 2009

Początek, czyli dawno, dawno temu, za górami i lasami...

Moja przygoda z RPG zaczęła się pewnego listopadowego wieczoru Anno Domini 1994 (można powiedzieć że to dokładnie 15 lat temu, bo gdy piszę te słowa jest listopad 2009 roku). Kupowałem w kiosku Nową Fantastykę gdy mój wzrok padł na dziwną okładkę. Tuż przed NF leżał Złoty Smok. Gdy dotarłem do domu zagłębiłem się w lekturze. To było coś. Przedtem co prawda czytywałem Nową Fantastykę, grałem w planszówki wydawane przez Encore i Sferę, no i wiedziałem że istnieje takie coś jak gry fabularne z czasopisma Commodore&Amiga (właściwie to był tylko jeden akapit po którym nastąpiło opisanie ciekawych RPGów komputerowych, ale te kilka zdań wystarczyło bym szukał informacji o nowej, ciekawej zabawie) ale nigdy wcześniej nie widziałem żadnego pisma poświęconego RPGom, nie czytałem scenariusza. I choć po przeczytaniu nadal nie wiedziałem wielu rzeczy to tak właśnie się zaczęło moje obcowanie z grami fabularnymi. To ze "Złotego Smoka" dowiedziałem się o "Magii i Mieczu" które to zacząłem też zbierać poczynając od numeru 11. Tak poznawałem na "sucho" co to są te "gry fabularne", poznawałem je z artykułów, recenzji, scenariuszy. W wakacje 95 roku poprowadziłem moje pierwsze nieudane sesje. Jedną była przygoda wprowadzająca dla jednej postaci w "Kryształach Czasu", później już napisana przeze mnie (i zilustrowana po raz pierwszy i chyba ostatni) przygoda do Strefy Śmierci. W międzyczasie zaś pochłaniałem nowe numery "Magii i Miecza", "Złotego Smoka" i "Talizmana". W wakacje 95 roku poprowadziłem jeszcze jedną sesję. Znamienne jest to że opierała się na moim autorskim systemie (bardzo prostym) dla dzieciaków znajomych (średnia wieku graczy oscylowała tak gdzieś koło 7 lat).

Gdy zaczął się nowy rok szkolny okazało się że w mojej szkole jest jeszcze kilka osób które również grają w RPG. I tak zacząłem grać w "Warhammer Fantasy Role Play", czyli popularnego młotka. Na początku byłem tylko graczem, by powoli z czasem zacząć również mistrzować. Znamienne dla mnie w tym okresie było przygotowywanie przygód i handoutów do nich. Listy, mapki, szkice sytuacyjne, opisy przeznaczone tylko dla jednego gracza. Pamiętam wyjazd do Łodzi po zakup mojego "Warhamca". To był tydzień tuż po święcie Bożego Narodzenia, zimno tak że aż strach, a jak z kuzynem przeczesuję ul. Piotrkowską w poszukiwaniu sklepu Mag, by tam zaopatrzyć się w podręcznik, komplet kości oraz dwa pierwsze numery Labiryntu. Powrót to czytanie podręcznika już w pociągu.

Tymczasem grupa rozrastała się. Poznawaliśmy nowe systemy RPG: Cyberpunk 2020, zachodnie kserówki Earthdawna i Toona. Graliśmy właściwie co tydzień, na początku w soboty w szkole, potem też w naszych domach. A w wakacje nawet częściej. Najlepsze były wyjazdy pod namiot lub wynajmowanie domków gdzieś nad rzeką. W czasie gdy inni upijali się, my graliśmy i też piliśmy ale z umiarem. Wszak sesje były najważniejsze. Kilku Mistrzów Gry, kilkunastu graczy. Zdarzały się 2-3 równoległe sesje trzy razy w ciągu dnia (6-9 sesji dziennie). To były czasy. Wracałem z takich wypadów kilkudniowych kompletnie wyczerpany ale i szczęśliwy. Właściwie cały czas poświęcaliśmy hobby i wzajemnie się nakręcaliśmy. Najlepsze lata RPGowca :)

Gdy zaczęły się studia gry fabularne również były obecne w moim życiu. W akademiku trafiłem do pokoju RPGowców. Poznałem inne style gry, inne systemy, nowych ludzi. I choć nadal najczęściej graliśmy w WFRP to pojawiały się też inne światy i mechaniki. To dzięki tym ludziom zakochałem się w Shadowrunie, to w tym czasie przesiadywałem na uczelni ściągając co ciekawsze strony na dyskietki, to wtedy poznałem FUDGE i później FUZION buszując po internecie.

Lata mijały a ja kupowałem coraz to nowe systemy, nadal zbierałem "Magię i Miecz" i "Portala" (że o innych czasopismach nie wspomnę). W 2000 roku ożeniłem się, potem zostałem ojcem. I nadal gram (a przynajmniej staram się), choć czasu już jakby mniej, co jakiś czas poznaję nowe systemy, nowe rozwiązania, pomysły, mechaniki. Czytam o moim hobby, niekiedy (bardzo rzadko) się udzielam na forach i w komentarzach. Latka lecą, syn mi rośnie i zaczynam powoli wkręcać go w moje hobby. Na razie powoli zaczynam od planszówek, ale mam nadzieję że Krystian poprowadzi kiedyś swojemu staremu jakąś wyczesaną przygodę :)

Czego wszystkim ojcom życzę :)