- Masz problem?
Takim tekstem (pomijam epitety bo regulamin zabrania) powitał mnie niedawno przed nocnym sklepem jakiś dupek. Czuł się silny, bo za nim stała grupa podobnych mu młodych ludzi których ideałem jest chyba stanie pod nocnym, spijanie piwa lub wina i zaczepianie innych (oczywiście gdy mają przewagę przynajmniej trzy do jednego).
- To chyba Ty - odpowiedziałem bez namysłu i podszedłem do okienka coś kupić. Ale nie o zakupach chciałem.
No właśnie, mam problem? Mam, i to niejeden. Ale tutaj zanudzał Was będę jedynie problemami związanymi z hobby które nas interesuje, czy z tym wszystkim co jest związane z grami fabularnymi. A jakie to problemy? Można rzec banalne.
Starzeję się, trzydziestka na karku a ja ciągle interesuję się tymi śmiesznymi zabawami. Lubię poganiać za smokami, wszcząć burdę w karczmie czy uratować jakąś dziewicę. Jakoś mi to nie przechodzi choć czasu mało, rodziną wypadało by się zająć, zapracować na chleb itp. A i sesji jakoś tak ostatnio (tak gdzieś z pół roku) to nie wiem czy było dwie lub trzy. Ale nadal czytam, ale nadal się interesuję, nadal coś tam kupuję. Mój pierwszy problem to czas, a właściwie jego ustawiczny brak. Ponad trzy tygodnie czytałem Burning Empires, tak gdzieś od początku lutego czytam na zmianę Burning Wheel na zmianę z Shadowrunem 4 ed. I tak się zastanawiam, po co. Małe są szanse że moi znajomi będą chcieli zagrać w Shadowruna czy InSpectres, choć te systemy bardzo mi się podobają. Ostrzę sobie zęby na Savage Worlds Explorer Edition, a na półce kurzy się Earthdawn i Neuroshima. W wiele innych systemów zagraliśmy po jednej czy dwie sesje, choć gramy już od ponad dziesięciu lat.
Z brakiem czasu związane są jeszcze inne problemy. Pierwszy z nich to częstotliwość sesji. W ciągu ostatniego roku spadła do około jednej na dwa miesiące (buuu...). A nowej grupy a tym bardziej wciągać nowych osób jakoś mi się nie chce. Za stary już jestem, lubię pewien styl i nie chce mi się go zmieniać. Inny problem to mój słomiany zapał. Często mam ochotę na coś nowego. Kiedyś wydawało się że mogę to wszystko załatwić za pomocą coraz to nowych systemów. Niestety teraz już tak nie uważam. Jest jeszcze jedna rzecz. W związku z nieregularnymi spotkaniami nie mamy szans na jakąkolwiek dłuższą kampanię. Najczęściej są to jednostrzałówki, lub niedokończone sesje.
Jest jeszcze jeden problem który dostrzegam od paru lat. Jeśli mam prowadzić lubię być obeznany z jakimś settingiem/systemem. Wiedzieć jak dana mechanika działa, na co pozwala,a na co nie. Muszę również znać świat w stopniu wystarczającym bym nie musiał wymyślać zbyt wielu faktów. Dlatego np. Warhammer musi być dla mnie „koszerny” i wszelkie udziwnienia, zmiany realiów czy klimatu nie są przeze mnie aprobowane. Dlatego moje nastawienie do D&D jest raczej negatywne, choć jako gracz potrafię się dobrze bawić.
Przygody. Lubię mieć przygotowany konspekt w stylu opisu miejsc i postaci wraz z ich dążeniami i zachowaniem. Wtedy wiem jak mogą zareagować na działania graczy. I bardzo lubię pisać przygody pod już przygotowane postaci graczy, wtedy wiem już na co mogę sobie pozwolić by problem był, ale nie niemożliwy do rozwiązania. A nie mam możliwości sobie wszystkiego poukładać jak dopiero na spotkaniu okazuje się że to właśnie ja prowadzę a nie kumpel.
Pozostaje jeszcze jeden z grzechów głównych, czyli lenistwo. Wolę zająć się nicnierobieniem niż wymyślać skomplikowane intrygi i ciekawych bohaterów niezależnych.
A najgorszy jest ten „pędzący konsumpcjonizm” i nastawienie na odbiór. Mam tyle różnych notatek, konspektów, pomysłów itp. ale jakoś zamiast pomyśleć nad tym potrafię przez godzinę grać w kulki lub tetrisa, albo rozwiązywać sudoku. Już mnie od tego cholera bierze. Czytam podręcznik i odstawiam na półkę, zamiast wziąć 10 czystych kart postaci i potworzyć postacie, potem pobawić się sprawdzając jak im wychodzą testy itp. Ale na to potrzeba czasu, a tego jak pisałem na początku jakoś brak.
- A Ty. Masz problem?
piątek, 4 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)